Mijają wieki; kolejne pokolenia zastępują te, które odchodzą – i tylko ten ból wciąż tak samo boli. Utracone dziecko, utracona ciąża, poronienie, aborcja.
~*~
Los kobiety
płynie nurtem,
czasem jak wartki potok
czasem jak cicha woda.
Wiruje w różnych rytmach:
raz zachwytu i radości
raz głębokiego, bolesnego smutku.
~*~
Bywa, że kobieta doznaje tak wielkiej straty w życiu i przechodzi przez tak traumatyczne doświadczenia, że potrzebuje bardzo dużo czasu, by je przepracować – a czasem nigdy się to nie udaje. Taka jest właśnie utrata każdego dziecka – narodzonego czy nienarodzonego: boli strasznie. Nawet, gdy tego na zewnątrz nie widać. Nawet, gdy minęło dużo czasu.
Ten ból, o którym kobiety nie mówią
Nie każda rana się goi. Czasem niezabliźnione rany na sercu kobiety krwawią przez dziesiątki lat. Choć łzy niewypłakane już wyschły, rany są wciąż otwarte i bolą tak, jak bolały na początku. Kobiety gną się pod ciężarem bolesnego wspomnienia i tracą nadzieję, że ból kiedyś odejdzie. Tracą więcej: gorące ostrze bólu odcina kobietę od zaufania do samej siebie i od zaufania do innych. W jej duszy zieje przepaść. Pomoc? Nawet, gdyby ktoś ją oferował, przez tę przepaść do jej serca nie dotrze.
Życie w poczuciu straty
Wiele kobiet przytłoczonych wspomnieniami, o których nie chcą rozmawiać, żyje w bólu. Bywa, że niejedna z nich nie tylko ciężar traumy dźwiga, ale także i brzemię tajemnicy.
Skąd to milczenie? Może to strach, co powiedzą inni, gdy poznają prawdę? Może to obawa przed osądem, że to jej wina, bo gdzieś zrobiła za mało albo nie to, co powinna. Napięcie emocjonalne, obawy, lęk przed niezrozumieniem skutecznie sznurują jej usta. Trauma, ukryta głęboko i częściowo wyparta, pogłębia żałobę i sprawia, że nieżyczliwość całego świata staje się wręcz namacalna. Kobiece serce musi uciec się ku wyparciu, bo gdyby spojrzało traumie prosto w oczy uschnie i zmarznie; i chociaż tęskni za ciepłem miłości, samo siebie skazuje na surowość i chłód. Totalne zaprzeczenie wydaje się być jedynym rozwiązaniem.
Nie chciałam, by tak się stało!
Zaprzeczenie przytępia ból – ale też pozbawia perspektywy wolności. W stanie zaprzeczenia nie będzie ulgi, jaką daje akceptacja i zrozumienie. Zrozumienie tego, co się wydarzyło, dzięki umieszczeniu przeszłości w szerszej perspektywie, w której nie ma społecznych kurtuazji czy odgórnych prawd absolutnych – a jest tylko życie, odarte z iluzji, prawdziwe.
Takie obciążenie powoduje często, że kobieta nieświadomie sama się karze i staje się ofiarą własnego losu. Raz po raz znajduje się w sytuacjach, w których jest nieustannie krytykowana i upokarzana przez swoje środowisko, bez widocznego powodu. Ale to nie przypadek, tylko powrót do tego, co przepełnia jej serce – do dręczącego ją bólu. W efekcie smutek i żałość odczuwa wiele razy i każdego dnia odbija się od niezrozumiałej oziębłości otoczenia. Dotknęło to wiele dziewcząt, wiele dojrzałych kobiet. Doświadczając okrutności życia, nie zauważają nawet, kiedy i jak ich serca zmieniają się w kamień - bo nigdy nie miały okazji doświadczyć spokoju duszy. Uwięzione przez stalowe fatum przeznaczenia, spętane przez twarde i przenikające wgłąb zimne życie, nie potrafiły znaleźć dla siebie miłosierdzia, nie zasmakowały dobroduszności losu.
Ciepło, którego leczy
Czasami jednak kobieta spotyka przyjazną duszę, której może uczciwie ujawnić swój smutek i żal. Kiedy odczuje akceptacje i zrozumienie, nabiera sił oraz kobiecej godności. Wreszcie skąpana w wybaczeniu, rusza dalej w życie z podniesioną głową, ponieważ nie musi już więcej się karać. Już może wypełnić się miłością i później niesie ukojenie innym.
To optymistyczny scenariusz. Ale w życiu nie zawsze tak bywa. Jeśli nie znajdziesz nikogo, kto pomógłby Ci sobie wybaczyć, brzemię cierpienia tylko wzrasta. Bo nawet udane macierzyństwo w przyszłości nie zawsze może Cię uratować. Czasami myślimy, że kolejne dziecko lub dzieci sprawią, że łatwiej będzie akceptować utratę tego, którego już nie ma. Ale nie ma gwarancji, że tak będzie. Nie to widziałam w oczach kobiet. Tego, którego już nie ma, nie zastąpi żadne inne.
Boli, bo ma prawo boleć
Prawdziwa, głęboka strata to prawdziwy, głęboki ból w duszy i głęboki ból w sercu.
Ból, który sprawia, że serce błaga o ulgę. I ta ulga może przyjść – ale musisz spojrzeć na to, co się stało, bez zaprzeczenia. Bez filtra, bez oceniania i osądzania – za to z akceptacją. Musisz też uznać fakt, że tak właśnie było i że boli, bo ma prawo boleć.
Los kobiety jest jak moneta – ma dwie strony. Może być wielką radością i nieść spełnienie, ale może też być bólem i rozpaczą. Czasem życie daje nam zakosztować obu tych stron po trosze. Czasem jednak niesie więcej tęsknoty i goryczy. Kobiety mają czasem w sobie nieprawdopodobne pokłady siły, by w ogóle udźwignąć to, co je spotyka! Kobiece życie bywa nieprawdopodobnie skomplikowane. Są jednak ludzie, którzy je oceniają. Czy to ma sens? Nie ma – zwłaszcza, jeśli oceny dokonują osoby, które nigdy nie były w podobnej sytuacji.
Czy ktoś, kto nigdy nie był w podobnej sytuacji, może mnie zrozumieć?
Czy ktoś, kto nigdy nie przeszedł przez podobny ból, potrafiłby mnie pocieszyć?
Czy ktoś, kogo życie nie doświadczyło, jest w stanie zrozumieć, jak ciężko może być odnaleźć nadzieję i wiarę?
Cudzy ból i cudzy wybór – nie zrozumiesz, jeśli nie przeżyjesz
Jeśli widzisz kogoś, kto nie szanuje uwikłań losu kobiet, wiedz, że jest to najprawdopodobniej osoba, która ma mało życiowego doświadczenia, nie poznała smaku prawdziwych trudności i nie zaznała cierpienia i bólu.
Ocena i osąd są bardzo często nie tylko nieuzasadnione, ale też głęboko niesprawiedliwe! Dlaczego? Bo osądzana kobieta nierzadko walczyła jak lwica i zrobiła wszystko, co było w jej mocy. Podobnie lekarze: robili wiele, aby uratować płód. Mimo tego, mimo całej tej podwójnej walki, życie miało inne plany – i dziecko odeszło.
Bywa i tak, że jedynym rozwiązaniem jest przerwanie ciąży. Niby wybór, ale wymuszony przez sytuację. Ten wybór niesamowicie trudno było podjąć – i podjęcie go nie zmienia faktu, że rezygnacja z macierzyństwa to bolesna strata. Nieraz to jest ochrona życia matki, nieraz sytuacja bez wyjścia, ucieczka przed czymś bardzo trudnym – różne są powody. Ale efekt jest taki, że kobieta utraconego dziecka nigdy nie utuli, nie poczuje ciepła jego bliskości, jego oddechu w swoich ramionach. To dziecko odeszło na zawsze, już go nie odzyska. Pozostaje pożegnanie.
~*~
Jest jeszcze coś, o czym statystyki nie mówią – poczucie straty. Napiszę o tym w następnej części. Teraz dziękuję Ci, że mogłam podzielić się z Tobą moimi przemyśleniami.