Banner

Kobieta w poczuciu straty cierpi w milczeniu.

Według badan, około 60% wszystkich poczęć kończy się samoistnie w ciągu pierwszych trzech miesięcy od poczęcia. Czasem jest to wynik uszkodzeń płodu – na tyle istotnych, że organizm sam postanawia ciążę rozwiązać. Innym razem to podświadomość kieruje naszą fizjologią, w naszych ciałach, niezależnie od naszej woli przebiega sporo różnych procesów – a w efekcie kobiety doświadczają poronień. Wiele jest też świadomych aborcji, w tym też takie, które ratują życie matki.

Co się liczbom wymyka

Ale statystyki, choć wymowne, to tylko liczby. Nie są w stanie pokazać wszystkich strat. Istnieją też takie straty, których nie da się policzyć, ująć w zbiory czy określić w procentach – choć istnieją i wielu kobietom „meblują” rzeczywistość. Istnieją, choć się je w badaniach pomija. Te straty ryją w duszy głębokie pęknięcia i wykreślają przestrzeń, którą z czasem trzeba wypełnić akceptacją i miłością. Niedawno doczekały się uznania – 15 października świętujemy Dzień Dziecka Utraconego, może więc wreszcie swoją stratę oficjalnie wspominać.

Mieszkam na Węgrzech. To mały kraj, ale i tutaj rocznie dziesiątki tysięcy kobiet cierpią z powodu poronień lub ciąży, która kończy się aborcją. Aborcja musi być uzasadniona, ale czynników, które na nią pozwalają, jest wiele: od choroby matki, przez wady płodu, po trudną sytuacje matki. Ale choć poronienie lub aborcja kończą ciążę jako taką, strata po przedwczesnym rozstaniu z dzieckiem nie jest przepracowana.Setki tysięcy kobiet na samych Węgrzech żyją z bólem i wewnętrznych szlochem. Problem ma jednak szerszy zasięg, bo dotyczy nie tylko samych kobiet, ale także ich rodziny. Ten ból dotknął większość rodzin – jeśli nie wszystkie.

Inne uwarunkowania

A w Polsce? Z jednej strony tak samo, z drugiej strony jednak inaczej. Los kobiet na całym świecie jest podobny, lecz inne sytuacyjne uwarunkowania. Tak naprawdę nigdzie nie jest łatwiej – bardziej można powiedzieć, że jest różnie. Inne jest podłoża cierpienia, inna struktura czy złożoność problemu. W jednym kraju kobieta odczuwa większe poczucie winy, w innym cierpi z powodu braku możliwości, a w trzecim z powodu bezbronności. W Polsce jest duża sprzeczność światopoglądów, co tak naprawdę wszystkim utrudnia sytuacje; brakuje społecznego kompromisu i porozumienia. W ten sposób ciężko pomóc w cierpieniu tym, które tego potrzebują – i w trudnej sytuacji jest przez to jeszcze trudniej.

Niewidzialny, ale jest

Wiele kobiet samotnie dźwiga emocjonalny ciężar swoich przeżyć. Nie odkrywają się w całości, bojąc się krytyki i osądzenia. W milczeniu pogrążają się w niedożytej żałobie, coraz głębiej i coraz smutniej, coraz bliżej zamrożenia. A w zamrożeniu jest tak ciężko zapomnieć, tak boleśnie pożegnać to wspomnienie, sklejone trudnymi emocjami. Niektóre kobiety utykają w wypartych wspomnieniach, zaczynają myśleć, że ten niewidzialny ból jest częścią rzeczywistości i nie widzą nadziei na łagodność i wybaczenie. Przestają wierzyć, że istnieje głębokie zrozumienie, które przynosi ulgę. Trwają w milczącym, pełnym rezygnacji cierpieniu.

~*~

Węgierski pisarz, Alberta Wass, napisał:

Nie jest dla mnie pocieszeniem,

że miliony cierpią z tego samego powodu, co ja.

Mój ból jest dotkliwszy, bo dotyka mnie w środku”.

~*~

Nie musisz być sama

Tak, każdy ból najbardziej dotyka doświadczającą go osobę. Ale pamiętaj, że w swoim bólu po stracie płodu nie musisz być sama. Wszystkie dzielimy kobiecy los. Wszystkie możemy czerpać z doświadczenia innych kobiet - naszych sióstr, matek, babek, prababek. Kobiecego losu nie unikniemy, ale smutek, cierpienie i bolesne rozstania możemy do-płakać i w ten sposób znaleźć ukojenie. Po domkniętym, do-płakanym bólu może przyjść ulga, spokój, a nawet – trochę później - radość. Na ten proces potrzeba jednak czasu. I trzeba odwagi, bo niełatwo jest pożegnać nienarodzone dziecko, bo do tego trzeba namacalnie uświadomić sobie jego stratę.

~*~

Znany węgierski psychiatra dr. Imre Csernus napisał:

Myślę, że siła zawsze zaczyna się tam, gdzie ktoś odważy się pokazać swój ból; a nigdy tam, gdzie ktoś pokazuje, jak niewzruszona jest jego twarz”.

~*~

Nadzieja jest tuż, tuż

Nie musisz trwać w zamrożeniu, w ukrytym cierpieniu. Nie musisz w nieskończoność wytrzymywać bólu! Wolno Ci płakać, załamywać ręce i rwać włosy z głowy. Możesz opłakiwać swoją osobistą stratę, nienarodzone życie, które odeszło. Żyjemy w świecie zmian – zmieniamy się my, zmienia się życie. Z jednej strony atakuje nas pospiech, wiele obowiązków, wiele spraw, wiele rzeczy wymagających uwagi; mamy mniej czasu na przeżywanie i refleksję. Z drugiej jednak strony mamy więcej możliwości, więcej sposobów na dobre rozwiązanie swoich problemów. Łatwiej znaleźć pomoc, jest bardziej dostępna; więcej metod i wariantów wsparcia może przyjść Ci z odsieczą. Kobiety już zaczęły sięgać do siły swojej kobiecości: świadomej pracy nad sobą. Dostępne są warsztaty dla kobiet, kobiece kręgi, grupy wspólnie przepracowujące żałobę. Pomocna może się okazać zwykła rozmowa z inną kobietą, dobrze dobrana książka, intymna rozmowa z przyjazną duszą, praca z terapeutą. Lżej, łatwiej jest gdy masz poczucie, że nie jesteś sama, bo inne kobiety borykają się z podobnymi problemami. Pojawia się wtedy myśl: mogę zostać zrozumiana. I rośnie zaufanie do losu i życia; zaufanie, że przyniosą rozwiązanie.

Pierwszy krok: pragnienie

Ale by je znaleźć, musisz go szukać. Musisz pragnąć lepszego losu. Czasem wystarczy wewnętrzne skupienie z intencją „jestem gotowa, moje serce jest gotowe na pożegnanie” - by świat przysłał Ci pomoc i Cię przytulił. Pomoc, która sprawi, że ten ból, który jest w Tobie zepchnięty w głąb Twojego jądra, w końcu wypłynie na powierzchnię i ujrzy światło słońca. Ten ból, który w Twoje serce wbija się jak cierń. Bo ból, którego nigdy nie mogłaś urodzić, pozostaje w Twoim łonie. Daj mu szansę, by przerodził się w zrozumienie, rozpuszczony w akceptacji.I daj szansę sobie na to, by poczuć się kobietą w pełni swego losu, kobietą wolną w końcu od poczucia winy. Daj sobie szansę poczuć się kochaną, pozwól innym, by Cię kochali – bo wtedy łatwiej będzie Ci kochać innych.

~*~

Jest jeszcze coś, co wymyka się statystykom. To energia straty, czyli emocjonalne poczucie straty i jego wpływ na relacje. Ale o tym w kolejnym tekście.

Król-Szentkirályi Elzbieta Anna EV
1115 Budapest Szentpétery utca

Clock

godziny otwarcia
poniedziałek - czwartek 10.00-18.00
piątek 10.00-14.00

LockPolityka prywatności więcej informacjiWiecej

kontakt

zadzwoń lub napisz

Na stałe pracuję w Budapeszcie
Wyjazdowo pracuję w Polsce, głównie w Kielcach i Warszawie.
Prowadzę sesje konsultacyjne przez Skypa.

Telefon+48 696 390 282 Mailkrolszentkiralyi@gmail.com